poniedziałek, 12 maja 2014

Capitulo Siete "Chcesz czegoś więcej, nie wystarcza ci już przyjaźń..."


Mojej ulubionej ukochanej Sapphire. Za to, że jesteś. Ti amo <3
_______________________________________




Ciemnymi oczami odbijającymi blask księżyca obserwowała z zainteresowaniem niezmąconą taflę wody. Tak niewinna, a zarazem tak dumna. Była delikatnym aniołem pełnym szyderczego jadu. Potrafiła go wpuścić w każdego myląc miękkością skóry i imbirowym zapachem. Jedwabne włosy otaczały anielską twarz, niczym na obrazie, na której widniał lekki zarys diabelskiego lica. Piękne ciemne tęczówki kryły w sobie piekielny płomień, ujawniający się w każdym spojrzeniu. Na pozór łagodny uśmiech rodem z horroru.
Gładka cynamonowa cera płonęła żywym ogniem, jakby dopiero co przestąpiła bramy diabelskiej kuźni. W każdym łagodnym ruchu kryła niecne zamiary. Melodyjny głos, śmiech jak świąteczne dzwoneczki, wszystko prowadziło w otchłań, z której nie sposób się było wydostać. Zamykała mężczyzn w klatce dręcząc ich najpiękniejszym śpiewem, jaki w życiu słyszeli. Białe zęby, niczym najdroższe perły. Jej postać, zwiewna... Ciemne skrzydła pokryte białymi piórami. Róża nocy kwitnąca blaskiem dnia. 
Była kwieciem wiosny kwitnącym w pełnym świetle lata, splamionym barwą jesiennej aury przykrytej miękkim puchowym śniegiem. Świeżość, czystość serca maskowała w sobie zatruty owoc, ukryty bardzo głęboko w drobnej anielskiej piękności.
Musnęła gładką powierzchnię wody zarysowując na niej delikatne kształty. Pełna powabu... Niczym anioł w czerwonych płomieniach, lub szatan przykryty białym puchem obłoku. Dawała ukojenie sącząc truciznę. Odbierała wolną wolę rażąc niewinnością serca. Zaciskała pętle na szyi słabymi palcami, niemym krzykiem wołając o pomoc. Ciemne loki, roziskrzona grzywa, burzowa chmura rażąca piorunami. Drobna sylwetka okryta cienkimi warstwami najdelikatniejszego alabastrowego materiału.
Dźwięczny chichot przerwał ciszę rozsyłając wokół niesamowitą aurę niebiańskiej radości. Kruche palce mąciły wodę. Bawiła się niszcząc spokój. Cieszyło ją zabijanie prostoty. 
Miękkość motyla, drapieżność tygrysa. 
Światło dnia, mrok nocy. 
Słońce, deszcz. 
Tęcza przebijająca gęste ciemne chmury. 
Wszystko to zamknięte w symbolu kobiecego piękna.
Nieoszlifowany diament ukryty w kawałku węgla. Tak cudowna, idealna. Wciąż dziecko rozdzierające ciszę bezgłośnym krzykiem. Tak bezbronna, krucha, panowała nad światem. Ciepłem ognia przyciągała mężczyzn zamykając ich kolejno w szkatułkach, które z mrozem górskiego potoku ustawiała na półkach. Trofea.
Czarna wdowa zaplątana we własną sieć obłudy i gniewu.
Tak piękna, tak niebezpieczna.
Anioł, diabeł.
Idealny cud, zatruty jad.
Muza, baletnica, ale krwiożercza strzyga.
A jednak wciąż przy niej trwał. Dawał się omotać jej wdziękom, jak dziecko, bez własnego zdania. Powoli otwierał się na sączący jad, samemu łykał truciznę. I nie chciał przestać. Wiedział, znał prawdę. Choć inni widzieli anioła, on dostrzegał ciemną tarantulę, panią mrocznego świata niosącą tylko zgubę. Odkrył jej sekret.
A mimo to wciąż przy niej był. Wciąż kochał... 


Codzienny widok nie robił już na niej wrażenia. Przekrwione gałki oczne spoglądały niechętnie ze zmęczonej twarzy zarysowanej dwiema długimi strugami. Gęstwina ciemnych włosów opadała na czoło, szalała wokół głowy. Garście chusteczek wypełniających przestronne kieszenie starego, brudnego dresu. Właśnie to oglądała codziennie. 

Jedyny plus sytuacji stanowiło nadejście długo wyczekiwanego weekendu. Nie będzie przynajmniej musiała oglądać roześmianych facjat głupich debilów typu "słodziaśnej" Violetty. Pustaczka.

Tylko kto tu jest pusty?
Obie, ale... Odmiennie.

Śniadanie - jogurt naturalny z owocami i płatkami owsianymi. Bawiła się łyżeczką zanurzoną w misce. Nie miała ochoty jeść. Zapomniane myśli powracały napełniając smutkiem i nienawiścią, niszcząc małe dziecko, ukryte gdzieś głęboko w jej ciele. Dziewczynka przykuta do skały, naga, narażona na niebezpieczeństwo. Mokre włosy, skóra i zimny wiatr powodujący drżenie drobnej sylwetki. Zapadnięte oczy, wychudzona postać. 


A kiedyś pełna życia,
mała dziewczynka wylegująca się
na słońcu, w bawełnianej sukience...

Matka... Jej wspomnienie zapierało oddech w piersi, zabijało od środka. Jak pieprzony nowotwór. Z każdą rozmową o kobiecie, zdjęciem, myślą choroba postępowała rozsiewając się po całym organizmie. Zabierała wszystko. Niebiańskie oczy, kryjące w sobie blask słońca, krzywdziły. Czarne loczki spięte w luźny kucyk niszczyły. Delikatność bladej cery, miękkość ruchów... Jak lustro, którego odłamki wbijały się w serce.

Krwawiła

Usiadła na łóżku włączając laptopa. Już prawie zapomniała o wczorajszej rozmowie, a jednak coś podkusiło Hiszpankę, by sprawdzić. Może odpowiedział? 


Dziwne?

Przecież nienawidziła ludzi. Poprawka, nienawidziła ich zachowania. Z dnia na dzień coraz bardziej zagłębiała się w samotność, zatracała się w niej. Schodziła coraz niżej, aż w końcu potknęła się wpadając do ogromnego bagna, z którego nie sposób się było wydostać. Z początku próbowała... A teraz?
Nie chciała przyznać prawdy, próbowała sama siebie okłamywać... Na próżno. Bo doskonale wiedziała. Czekała na odpowiedź.
Nie znała go. Nie wiedziała nawet, jak ma na imię. A jednak wprowadził pewien zamęt w jej życiu, zmienił je o sto osiemdziesiąt stopni. Niemożliwe? A jednak. Tylko... Przecież nic takiego nie zrobił. Napisał, tyle.


Tylko? Aż? 

Właśnie tym zmienił wszystko. Dotychczas jej życie nie było życiem, było torturą. Bezsensownym tułaniem się po świecie, bez określonego celu. Całymi dniami płakała. Gdy tylko wróciła ze Studia łzy same wypływały strumykami. I tak do wieczora, potem pół nocy, aż w końcu wycieńczona zasypiała, mając nadzieję... Chwila. Bez nadziei. Już bez jakiejkolwiek. Nie widziała dla siebie szansy na lepsze jutro. Wiedziała, że będzie tak samo.
Tymczasem niejaki solitario123 obudził w niej coś nowego. Coś, co dawno już umarło, zniknęło - jak się mogło wydawać - bezpowrotnie. Błąd. Bezpowrotnie zniknął płomień, a ta maleńka iskierka... Dawała szansę. Szansę, której już od dawna w sobie nie widziała.
Zabił rutynę, poskromił smutek i starał się raz na zawsze wyniszczyć samotność. 

solitario123: Dobrze, Aniołku śmierci. Leć...

Uśmiech. Tak, uśmiechnęła się. Prawdziwym uśmiechem, którego tak dawno na swojej twarzy nie widziała.
Zielona kropka, czas coś napisać.
Wyprzedził ją.

solitario123: Cześć.
Angel_of_death: Cześć. Co znowu ci się nudzi?
solitario123: Nie, po prostu moje piękne, zacne oczy zobaczyły zieloną kropkę przy kilku nickach i wybrały akurat ten.
Angel_of_death: Tak, jasne.
solitario123: Jak dzisiejszy dzień?
Angel_of_death: Jest bardzo wcześnie. Co mogłam twoim zdaniem robić o tej godzinie?
solitario123: Hmm... Jeść śniadanie, pracować w ogrodzie, tańczyć, wrócić z imprezy...
Angel_of_death: Nie jestem typem imprezowiczki.
solitario123: To chyba dobrze.
Angel_of_death: Nie wiem.

Krótkie zdania, kilka słów... A tak poprawiały samopoczucie. Tylko dlaczego? Jak to możliwe, że tak długo nikt nie mógł jej naprawić, a obcy człowiek obudził w niej zalążek nadziei? I co ważniejsze, pielęgnował go. Starał się żeby wyrosło piękne drzewo, żeby ponownie uwierzyła w szczęście, miłość. A czym? Zwykłą rozmową.
Zawsze była na końcu. Mała, szara myszka, którą wszyscy mogli pomiatać. Ale co tam. Przecież ona nie ma uczuć, nie wie co to ból, nieprawdaż? Nie jest ważna, jest jak... przedmiot. Po co się kimś takim przejmować?


solitario123: Plany na dziś?
Angel_of_death: Umieranie w samotności.
solitario123: Też nie mam żadnych.


Jakim cudem wszystko rozumiał? Dostrzegał jaka jest naprawdę, w jej słowach odkrywał głębszy sens, którego nikt dotąd nie zauważył. Wszyscy ślepo wierzyli w głupie "Jest dobrze". Tylko on wiedział.


solitario123: Pytaj. Coś czuję, że nie możesz się powstrzymać.
Angel_of_death: Co?
solitario123: Pytaj. Co chcesz wiedzieć?
Angel_of_death: Twoje imię.
solitario123: Znowu?
Angel_of_death: Nie mam innych pytań.
solitario123: Wiesz, że magia tkwi w tajemnicy?
Angel_of_death: A co to zmieni? I tak się nie znamy.
solitario123: Nie? Masz pewność?


Nie miała. 


Angel_of_death: Człowieku, to dwa krańce świata. Nie znamy się.
solitario123: Jesteś pewna?
Angel_of_death: Tak jak tego, że mieszkam w Madrycie.
solitario123: Czyli nie masz.


Głupek. Nie mógł się domyślić. 


solitario123: To ty zdradź swoje.
Angel_of_death: Imię? Nie...
solitario123: A jak poznasz moje?
Angel_of_death: Może...
solitario123: ...

Angel_of_death: No dobra.

Jedno słowo, osiem liter. Tak dużo zmieniły. W ciemnych tęczówkach odbijał się ich zarys. Przecież chciała poznać jego imię, chciała wiedzieć kim jest. A teraz? Zawiodła się? Ucieszyła? Ciemność spowiła wszystko wymazując otoczenie. Utkwiła w martwym punkcie, w jakimś dziwnym miejscu. Biegła korytarzem bez końca, bez żadnych drzwi. A na ścianach wszędzie wypisane to jedno jedyne słowo. 


solitario123: Federico

Angel_of_detah: Ale.. Jak, ja...

Nie wiedziała co napisać, błądziła po klawiaturze. Nie myślała, nie teraz.


solitario123: Co?
Angel_of_detah: Nie, nic.. To imię... Wydało mi się takie znajome.


Napisać mu? Że skłamała, że wcale nie mieszka w Madrycie? Że jest tą samą Naty, którą jeszcze niedawno tulił do siebie? Którą kilka dni temu zranił? 

Nie, nie mogła tego zrobić. Przecież... Nie mogła i tyle. Już nie ważne dlaczego, nie ważne jak. Zabrnęła w kłamstwo i już nie mogła z niego wyjść. Musiała iść dalej tą właśnie drogą. Nie mogła mu powiedzieć. Nie teraz. 

solitario123: Teraz ty.
Angel_of_death: Co ja?
solitario123: Imię... Obiecałaś.


Nie pozostało nic innego niż kontynuowanie ryzykownej wędrówki po cienkiej lodowej pokrywie. 


Angel_of_death: Clara

solitario123: Ładnie. Tylko.. Nie pasuje do ciebie.
Angel_of_death: Cóż, jak uważasz. 


Zatapiała się w kłamstwach, pomału sama się w nich gubiąc. Teraz było jakoś tak... Inaczej. Nie powinna była pytać o imię, nie. Teraz wszystko się zniszczyło. 



„Zimny wiatr krzyżuje nadgarstki
nie moich dłoni.
Niedomówienia na us­tach wiszą
bra­kuje mnie w tobie.



Czas jak woal ciszy

zat­rzy­mał się w nocy

i plączą się słowa w oknach duszy

kłamstwami w sieci.
A wystarczy kochać

i nieść tę miłość przez życie…”


Czuł, jak coś niezbadanego wdziera się boleśnie przez jego skórę. W szaleńczym tempie wraz z krwią pali tętnice i żyły, aby następnie dotrzeć do serca. Zaparło mu dech w piersi. Przetarł zaspane oczy kładąc dłoń na żołądku splatanym niewidzialną nitką. Poczuł mdłości. Nieprzyjemne mrowienie w klatce piersiowej nie opuszczało go ani na krok. A dlaczego? Bo skłamał.
Nie miał w zwyczaju kłamać. Chciał napisać prawdę, ale... Nie mógł.
Tylko czemu? Czemu czuł się tak źle? Przecież to było male kłamstewko, które każdemu się zdarzało na co dzień. Może gdyby oszukał Andresa, Broduey'a czy nawet Fran - nie czułby takiej winy.
Ale tu chodziło o coś głębszego
Bo okłamał ją.
W tak błahej sprawie.
Jak to możliwe, że poznał ją tak niedawno, a wydała mu się bliska, bardzo bliska. Jakby pisali co najmniej od wieków.
Mogła być długonogą śliczną blondynką o błękitnych oczach, lub niską tajemniczą brunetką o dziecinnej twarzy. Mogła mieć ognistorudą grzywę, piękny uśmiech i szmaragdowe tęczówki, bądź kasztanowe loki, piegi i  pewną głębię zamkniętą za czarną otchłanią oczu. Nie miał pojęcia, jak wygląda. Ale wiedział jedno - jakakolwiek by nie była, krwawiła. Cierpiała gdzieś samotnie, tak jak on, odrzucona. Umierała powoli, każdego dnia. Czuła taką samą pustkę. Była... chora. A on zapragnął ją wyleczyć.
Chciał uzdrowić jej duszę, przywrócić do życia. To nic, że mieszka na drugim końcu świata. To nic, że nie ma jej zdjęcia, do którego mógłby wzdychać dniami i nocami.
Ważne było co czuł w środku. A wewnątrz miał rozsypane elementy układanki, która powoli po trochu układał. Dopasowywał kolejne części tworząc piękny obraz. Naprawiał siebie.
Miał mętlik w głowie. Nie miał pojęcia co będzie za tydzień, miesiąc, rok. Nie myślał, jak długo będą ze sobą rozmawiać, zanim każdy pójdzie gdzie indziej.
Wiedział tylko jedno.
Coś, co nie mogło być prawdą.
Bowiem roziskrzył pewne uczucie,
Zakochiwał się w kimś, kogo nie znał. 


***
Powracam z siódemeczką.. I jak?
Bardzo, bardzo was przepraszam za tak długa przerwę. Każdy czasem potrzebuje trochę odpoczynku, nie? Teraz wróciłam i będę się starać jeszcze bardziej niż do tej pory.
Cóż to na górze... W ogóle nie wiem, co to jest. Jedno wielkie dno.
Totalna beznadzieja. To jest chyba najgorszy z moich dotychczasowych rozdziałów, ale co zrobić? Muszę pomału rozwijać akcję.
Sapphire, bardzo cię przepraszam, ze dedykuję ci coś tak głupiego i bez sensu. Mam nadzieję, że mi wybaczysz :)
Czekam na komentarze :*
Ana Julia


12 komentarzy:

  1. Sekundka i jestem z powrotem! ♥
    Mam nadzieję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno jest pewna - wszyscy kochamy Sapphire. ♥
      Kochanie, nie martw się. Mimo minimalnego spóźnienia siódemka wyszła ci naprawdę bardzo dobrze. Wiele razy pisałam, że masz niesamowity styl pisania. Nadal obstaję przy swojej wersji. Nigdy nie zmienię zdania. A wiesz dlaczego? Albo chociaż się domyślasz? Bo cię kocham, dziewczyno! Twój styl pisania, z każdym rozdziałem, staje się coraz lepszy, coraz bardziej idealny. Osiągnęłaś już ten poziom. Tak. Zgadza się. Ty! Uwierz w siebie!
      Mój ulubiony wątek? Nasza kochana Natalia.
      Ona jest śliczna, ma piękne imię, wielki talent. Czemu wiec, ma tak niską samoocenę?

      Zapraszam też do siebie na nowy rozdział. :)

      Usuń
  2. Jejku, odkryłam tego cudownego bloga właściwie przed chwilą.
    Pytanie brzmi: dlaczego dopiero teraz? XD
    Przeczytam wszystko w wolnej chwili i powrócę z normalnym (w miarę normalnym xD) komentarzem jakoś niebawem, dobrze?
    WRÓCĘ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okey, jestem. Przepraszam, że dopiero teraz, ale miałam ogromne zaległości w komentowaniu. Dopiero teraz skończyłam czytać ten rozdział, więc dopiero teraz komentuję, ale do rzeczy.

      Droga Ano Julio,
      tak w ogóle to jak masz, kochana, na imię? Bo nie mam pojęcia jak się do Ciebie zwracać.
      Po pierwsze muszę Ci powiedzieć, że od pierwszego słowa w prologu niesamowicie mnie zaciekawiłaś. Pochłonęłam wszystko, co do tej pory napisałaś naprawdę bardzo szybko. Piszesz bardzo lekko i płynnie, dlatego naprawdę przyjemnie mi się to czytało. Twój styl jest niby dość prosty, ale jest również niezwykle dopracowany. Coś niesamowitego! ;D Operujesz pięknym, bogatym słownictwem. Używasz cudownych środków stylistycznych w tym epitetów.
      Co bardzo mi się spodobało? Ano fabuła Twojego opowiadania. Nie jest czymś niezwykłym, czyimś wymysłem. Jest szarą codziennością. Na świecie jest mnóstwo osób takich jak Natalia. Przekonanych - błędnie, bo każdy człowiek jest wyjątkowy - o swojej beznadziejności, o tym, że nic nie potrafi. Zagubionych, szukających swojego miejsca w świecie. Uważam, że genialnie ją wykreowałaś, naprawdę.
      To samo z Maxim. Rodzice, którzy - mozna by rzec - nie liczą się wręcz ze swoimi dziećmi, traktują ich tak jakby były zbędne nie pozwalają dziecku być szczęśliwym. Oboje są samotni, zagubieni, nieszczęśliwi. Odrzuceni. I wywiązała się między nimi rozmowa przez internet. (Bo to z Bufonem tak gadała, prawda? XD) Gdzie mogą być sobą, mogą normalnie ze sobą rozmawiać. Tylko, że... nie są ze sobą szczerzy. Muszę przyznać, że bardzo ciekawie sobie to wszystko wymyśliłaś. Cała historia jedt niezwykle intrygująca, a także pochłaniająca. Czyta się wszystko niemal na jednym oddechu. I już chce się wiedzieć, co będzie dalej. Jednak, musimy czekać. I będziemy, bo warto. Na takie cuda - zawsze! ;D
      Zaciekawiłaś mnie również innymi postaciami, poza moim kochanym Naxi, na którym skupia się ten wspaniały blog, przede wszystkim Leonem. Co się z nim stało? Jejku, tyle pytań, zero odpowiedzi. Ale kiedys w koncu wszystkiego się dowiemy. Bo wszystko nam kiedyś powiesz, prawda? XD

      I chyba najważniejsza sprawa. Kochana, masz ogromny talent! ♥ I masz go nieprzeciętnie dużo. Rozwijasz się w dodatku z rozdziału na rozdział. Tworzysz wspaniały klimat, który unosi się nad tym cudownym blogiem. Jestem pod wrażeniem, naprawdę. Życzę weny, dużo weny.
      I przepraszam za ten jakze marny komentarz.

      Pozdrawiam cieplutko, kocham <3
      Tyśka ;*

      Usuń
  3. super warto czekać te 4 tygodnie czekam na
    następny tylko proszęęęę wstaw szybciej

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny <3 Jak zwykle było warto tyle czekać ;) czuję się jakbym czytała powieść, która chciałabym, żeby się nie kończyła :3
    Chciałabym czytać ją coraz dłużej, zagłębiać się w kolejne etapy życia naszych bohaterów :)
    Poznać, każdą sekundę ich życia, każdy najkrótszy moment, bo tak świetnie to odpisujesz, choć nasi bohaterowie skłamali, niedługo poznają konsekwencje :) tak przynajmniej mi się wydaje ;)
    Podobała mi się ich tajemniczość, uwielbiam tego rodzaju rozmowy ;) jednak Ponte gorszego imienia wybrać nie mógł :/
    Rozdział jak zwykle ciekawy, bardzo lubię twój styl pisania ;)
    Czekam z niecierpliwością na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem, jestem, podejrzanie szybko jak na mnie.
    Dostałam dedyka, fejm mi wzrósł do samego sufitu. Ti amotio Ciebie tak? Tak.
    Ech, też nie lubię zachowania ludzi, kochana Natalka. Teraz jedynym sposobem na szacunek i zaistnienie jest chamstwo, czego pojąć nie mogę, bo dobrzy, kochani ludzie panoszą się gdzieś po ziemiach nieszczęścia, a ci egoiści ranią, krzywdzą i są szczęśliwi z tej chorej satysfakcji.
    Ale że to serio Federico? Genialna ja się pomyliłam? Dowartościowuję siebie, ech.
    Chyba, że bufonowi się jego imię nie podoba i tak sobie "Federico" napisał. Bo on też kłamał, tylko w jakiej sprawie? Miejsce zamieszkania, pasja, czy chociaż te feralne imię...
    CZEGO NAM NIE MÓWISZ? ^ ^
    Taka miłość przez internet jest kochana - o ile za ekranem nie siedzi pięćdziesięcioletni zboczeniec. W tym wypadku przy spotkaniu byliby nieźle zaskoczeni. W każdym razie, wciąż nic nie wiem, nie wiem czy siedzi tam Federico, Maxi, León czy Antonio, nic no.
    Ale kiedyś nam powiesz, prawda?
    Popatrzę sobie jeszcze raz na dedyk. Piękny. I MÓJ <3
    To nie jest głupie i bezsensu, nie bluźnij mi tu, bo znowu zacznę grozić patelnią. Albo żelazkiem, co tam, trzeba jechać na ostro.
    Cii, nie ma spóźnienia, ja dodaję z odstępem ponad miesięcznym, ale cii, bardzo się angażuję.
    A tak serio...
    Gdzie ja byłam kiedy rozdawali talent?
    Zapewne stałam w kolejce po urodę i mądrość, ale stamtąd też mnie wypchnęli. Nie nadaję się, cóż.
    To wszystko jest piękne. Takie głębokie, tyle w tym uczuć, emocji, szczególnie tych Natalki. Tego jak bardzo krzywdzą ją ludzie, ich niewidzialne miecze. I tylko kolorowe plamki na tle nieba przybierają postać słów, czynów czy zdarzeń, które choć na chwilę odganiają szarość. Tak bym ją chciała przytulić, pocieszyć.
    Swoją drogą, samotność boli, jak cholera, ale czasami jest lepsza niż towarzystwo pieprzonych egoistów, którzy tylko krzywdzą i gadają - tak bez sensu.
    Aż mi się smutno zrobiło.
    Wiesz na co czekam? Aż Naty będzie płakać - ze szczęścia.
    A ja razem z nią : )
    Kocham Cię najmocniej na świecie. Zachwycaj nas dalej. Ta historia jest wyjątkowa, taka przepełniona ludzką krzywdą, bólem, cierpieniem, ale również przebłyskami, tęczą po burzy. Nieustannym wyścigiem o nadzieję. I jak miałabym bez tego funkcjonować? Serce mi ratujesz.
    Pozdrawiam cieplutko. Kooocham Cię bardzoo bardzoo <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Pozwól że zajmę sb miejsce♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak obiecałam wróciłam♥
      Od czego by tu zacząć? Ok już mam :)
      Kochana nawet nie wiesz ile razy Wchodziłam tu z nadzieją na twoje kolejne arcydzieło, i wreszcie doczekałamisię, i powiem tylko ( niestety tylko) że to było wspaniałe♥ Najbardziej podoba mi się wątek rozmowy natali z "Federico" ( mam szczerą nadzieję że to jednak Maksymilian ♥) bo wreszcie znalazła kogoś kto ją rozumie i mam nadzieje że jeszcze kiedyś zazna tak pięknego uczucia jakim jest miłość♥Warto było tyle czekać i mam szczerą nadzieję że kolejny rozdział pojawi się nie bawem, ale nawet gdybym musiała czekać na ciebie z rok ... to i tak bym czekała, bo na ciebie zawsze warto czekać♥ czekam na ciebie i życzę dużo weny♥

      Usuń
  7. no no no coraz to bardziej wciągające :)
    jest booooski ♥
    życzę dużo dużo weny :*
    Pozdrawiam !

    Panna Martin

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne, cudne
    uwielbiam tą historię i czekam na nasstępną część

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy